wrzesień 2019

Życie jest pełne kompromisów. Ten slogan jest jeszcze bardziej prawdziwy w przypadku remontu z ograniczonym budżetem. Trzeba lawirować pomiędzy tym co chcę a co mogę mieć. Są jednak takie elementy wyposażenia wnętrz, gdzie nie da się oszczędzić bez uszczerbku na jakości czy estetyce. Tu nie ma kompromisu. Taką decyzją jest wybór podłogi. Dla mnie jedyna właściwa to drewniana deska barlinecka.

Na końcówce procesu remontowego wchodzi zmęczenie, może nawet znużenie, a z pewnością pragnienie zakończenia. Dlatego też zaczynamy odpuszczać, odkładać pewne elementy na święty nigdy. Ile znasz domów, gdzie listwy przypodłogowe stoją w rogu i czekają na założenie jeszcze kilka lat po remoncie? Zdarza się, prawda? Uwierz mi, nie warto odpuszczać, trzeba dbać o szczegóły do końca. To właśnie one świadczą o klasie wnętrz. Jednym z tych istotnych detali są listwy przypodłogowe.

Wybierając różne elementy wyposażenia domu stawiałam w pierwszej kolejności na jakość. Szczególnie, jeśli były to produkty, które mają posłużyć parę lat. Pełnię szczęścia osiągałam, w sytuacjach, jeśli za jakością, tradycją i pozycją marki na rynku podążała nowoczesna estetyka, zgodna z obowiązującymi trendami. Taką właśnie satysfakcję daje hansgrohe.

Tworzenie domu to piękna przygoda. Tak mogę powiedzieć o moich ostatnich 10 tygodniach w ramach Jak remontować i nie zwariować. Dlaczego wszystko się udaje? Bo mam to szczęście, że wspiera mnie zespół rzetelnych i zaangażowanych specjalistów, takich jak na przykład eksperci z firmy Geberit.

Lubię modę. Lubię bawić się strojem. Nie lubię wyglądać bylejak. Dlatego, nawet jeśli na codzień wybieram wygodę, to w stosunkowo eleganckim wydaniu. Podobny będzie mój dom. Stylowy, ale nie „niedotykalski”. Również dzięki kreacjom Maćka Zienia.