Moje ulubione „zabawki”. //My favorite toys.//
Na pewno masz w swojej szafie i kosmetyczce takie rzeczy, bez których nie wyobrażasz sobie funkcjonowania. Ulubione kosmetyki, których szukałaś latami, sukienki do których żywisz prawdziwy sentyment, bo kojarzą się z najpiękniejszymi chwilami Twojego życia. Ja do ubrań nie mam emocjonalnego podejścia. Natomiast do kilku przedmiotów w moim domu… a i owszem. Jedne dają mi autentyczne poczucie szczęścia inne satysfakcję a jeszcze inne sprawiają, że mam więcej czasu dla siebie bądź najbliższych, bo odbierają mi obowiązki. Dziś, w związku z Dniem Dziecka pokażę moje „zabawki”, przedmioty, bez których nie wyobrażam sobie mojego życia.
Zaczniemy od stołu, który dostałam od rodziców, a wcześniej należał do mojej babci. Bawiłam się przy nim w dzieciństwie a teraz, po lekkim remoncie jest główną ozdobą mojej jadalni. Mam do niego wielki sentyment.
Obraz Piotra Czajkowskiego, (na zdjęciu po prawej). To łódzki artysta, wykładowca ASP, którego poznałam podczas wyjazdu na Ambiente do Frankfurtu. Szalenie podoba mi się ta grafika, która przedstawia paryskie stacje metra. Obok formy prezentacji, sama inspiracja jest mi już wystarczająco bliska. Paryż to dla mnie szczególne miejsce. To tu spędziłam jedne z najpiękniejszych wakacji mojego życia ale też w Paryżu właśnie mój M poprosił mnie o rękę.
Biblioteczka w jadalni to z kolei jeden z pierwszych moich projektów mebli. Marzyłam o dużym meblu, który pomieści nasze książki ale i stanie się miejscem prezentacji innych pięknych przedmiotów. Jest bardzo prosta w formie, zbudowana z lakierowanego mdfu i mimo swoich 9 lat, nie przestała cieszyć moich oczu.
Moje biurko, to podstawa od maszyny Singer. To również prezent od moich rodziców. Od kiedy stanęła w salonie jest moim ulubionym miejscem pracy. Czasami wydaje mi się, że przydałoby mi się większe biurko i być może niebawem takie będę mieć, a wtedy maszyna zamieni się w konsolę.
Jestem kawoszem. Uwielbiam kawę i celebruję chwilę, gdy mogę usiąść z filiżanką dobrej kawy. Takie momenty to szczere złoto. Dlatego też i oprawa musi być luksusowa. Szczerze kocham piękne i bardzo stylowe filiżanki łódzkiego projektanta Marcina Młoczkowskiego, który swój projekt VOLA art of deco zaprezentował na ostatnim Lodz Design Festival i dał się tym samym poznać szerokiej publiczności.
Ostatnim przedmiotem, który bardzo lubię, ale który nie wiąże się z żadną romantyczną historią jest odkurzacz ROOMBA. Teraz, gdy od kilku tygodni jeździ codziennie po moim domu sprzątając sierść psów i okruchy ciastek po dzieciach, zastanawiam się, jak ja bez niego funkcjonowałam? Czas to dla mnie towar luksusowy. Dlatego jeśli istnieje jakaś, jakakolwiek możliwość wyrwania choć kilku chwil dla siebie czy najbliższych to uważam, że należy korzystać, nie zważając na cenę. Choć w przypadku robotów ROOMBA, koszt nie jest zniewalający, zaczyna się już od 1400zł. I zapewniam Cię, jest warty każdej złotówki.
pics: Karolina Grabowska, Kaboompics
A Ty jaką rzecz ze swojego domu lubisz najbardziej? Może z którąś wiąże się ciekawa historia? Podziel się ze mną, jestem bardzo ciekawa. :)