My Home

W jednym z ostatnich postów wspominałam 7 rzeczy, bez których nie potrafię obejść się w domu. Nie dołączyłam do tej listy żadnego mebla. Bynajmniej nie dlatego, że nie uważam ich za wartościowe. Historia wielu z moich mebli jest naprawdę interesująca. Dlatego tak bardzo lubię mieszać stare z nowymi, stylowe z nowoczesnymi. Tym szczególniej, gdy za nimi kryję się ciekawa historia.

Za 6 tygodni, dokładnie o tej porze będziemy się cieszyć ze spotkania z rodziną i przyjaciółmi przy wigilijnym stole. Aby to spotkanie było pełne radości i spokoju, już dziś należy się zastanowić, jak się na ten czas przygotować. Rozplanowane na konkretne tygodnie działania pomogą zachować spokój, uniknąć przedświątecznej gorączki, nerwów w zatłoczonym centrum handlowym. Ja, z uwagi na charakter tematyki mojego bloga, skupię się na pracach około domowych, omijając szeroką problematykę najlepszego outfitu na kolację u teściowej, czy jak ulepić uszka do barszczu.

Są takie elementy w domu czy w szafie kobiety, które ratowałaby w pierwszej kolejności z pożaru. Są takie rzeczy, które sprawiają, że wracamy z uśmiechem do domu nawet z najlepszego hotelu. Są takie przedmioty, które nadają wnętrzom charakter, a nas wprowadzają w nastrój relaksu i spokoju.

Mam wrażenie, że styl glamour w Polsce jest troszkę niedoceniany. Często spotykam się z nieprzychylnymi opiniami. Że taki nowobogacki, kiczowaty. A ja sobie myślę, że jest błędnie zdefiniowany. Przykleiła się do niego metka bylejakości i tandety. Jako, że moja estetyka zaczęła się kierować z stronę amerykańskiego glamouru, postanowiłam odczarować tę złą passę i pokazać, że styl glamour to przede wszystkim elegancja!

… i nie chodzi mi o dumę czy zadufanie, a raczej o to, że z radością spoglądam na moje sufity. Tak, zdecydowałam się potraktować te powierzchnie ponad naszymi głowami z równą pieczołowitością co resztę mieszkania i wykorzystać tą przestrzeń jako kolejny dekoracyjny element.

Ktoś kiedyś powiedział, że dom nigdy nie jest skończony. Nie miał na myśli wystających kabli z sufitu czy nie doklejonych płytek, a raczej to, że całe życie się uczymy, doświadczamy, poznajemy i odkrywamy nowe możliwości, style. Nasza estetyka, w miarę doświadczeń i stylu życia zmienia się.

Jestem stałym obserwatorem i uczniem. Oglądając tysiące zdjęć wnętrz zaprojektowanych przez najlepszych projektantów na świecie, czytając setki artykułów blogerów i redaktorów pism wnętrzarskich pogłębiam swoją wiedzę o aranżowaniu i stylizowaniu. Nowe pomysły i możliwości najchętniej testuje we własnym mieszkaniu czy w letnim domku. Z tych działań wyciągnęłam kilka wniosków i trzy z nich, podstawowe, wręcz fundamentalne chciałabym dziś przedstawić. To reguły, które znalazły zastosowanie w wielu wspaniałych realizacjach, i które ja staram się aplikować przy aranżacji i dekoracji mojego mieszkania.